czwartek, 6 sierpnia 2009

Kina marzeń

Właśnie znalazłam na stronie Telewizji Polskiej niezły dokument: http://www.tvp.pl/filmoteka/film-dokumentalny/wspolnota-marzen/wideo/film-dokumentalny-planete-doc-review . To film o kinach na krańcach świata. Powiem szczerze... Korea mnie przytłoczyła.

A dla chustolubnych: to w tym filmie są przynajmniej dwie kangi (chyba, że jest więcej a ja ich nie zauważyłam).

niedziela, 2 sierpnia 2009

Nowy blog

W związku z moimi zainteresowaniami chustowymi utworzyłam właśnie nowego bloga, na którego serdecznie zapraszam:

www.mojaprzygodazchustami.blogspot.com

Mam nadzieję, że taki podział blogów będzie dobry.


A co do ostatnich wydarzeń to ...

Było to już dość dawno, ale... muszę to napisać. W bolly tak wsiąkłam, że ... obejrzałam jakiś czas temu film Rab Ne Bana Di Jodi w oryginalnej wersji językowej z angielskimi napisami!!! To dzięki Hermii miałam okazję zobaczyć ten film za co baaaardzo dziękuję :).

No i cieszę się bardzo, bo :) mamy w Łodzi Bollylodz :) Od 15-tego sierpnia nasze miasto zmienia klimat na orientalny :). Już nie mogę się doczekać.

środa, 20 maja 2009

Zawrót głowy

Ostatnie dni to jeden wielki kocioł. Codziennie coś się dzieje i brakuje czasu.
W zeszłym tygodniu już zaczęły się próby komunijne, teraz w niedzielę byliśmy na komunii Maksia a w tą niedzielę mamy komunię Martusi. Niby wszystko przygotowane, niby prób już tez nie będzie, ale... no ja nie mam w co się ubrać :(. Poważnie... Przymierzyłam sukienkę z chrztu Lileńki i.. wyglądam w niej jak baleronik, albo jakaś szyneczka. W każdym razie wyglądam tak, że jej nie założę. Oczywiście moje najwygodniejsze, najlepsze buty zjadła mi Gaja a Marta zastrzegła sobie, żebym nie szła przypadkiem na komunię w glanach.. No cóż, w glanach nie pójdę, ale w szpilakach mam iść?

Najbliższy miesiąc będzie zakręcony na maksa. Zloty, komunia, sanatorium do tego trzeba w międzyczasie pozałatwiać różne rzeczy... nie wiem jak się ze wszystkim wyrobimy.

Oczywiście na dobranoc bollywoody sobie ogladam, ale po Om Shanti... to ostatnio nic mi się tak bardzo nie podoba. W nocy z soboty na niedzielę ma być maraton filmów w kinie, ale to noc akurat przed komunią, więc nie pójdę. Podobno tez ma być w sobotę albo w piątek koncert Kultu...

sobota, 16 maja 2009

Om Shanti Om

No i to jest mój numer 1 :). Obejrzałam już kilka razy i ciągle bym oglądała. Bardzo mi się podoba. Zresztą nie tylko mi, bo Roksanka wiadomo też zachwycona, ale przede wszystkim i Krzysiowi się podoba.
Film jest świetny, ale... nie na początek oglądania Bollywoodów. Po pierwsze sporo można nie wyłapać jeśli nie zna się innych filmów, po drugie scena z 31 gwiazdami nei zrobi takiego wrażenia, jesli nie będzie się wiedziało kto tam jest, no i... trudno potem znaleźć film, który równie bardzo będzie się podobał. Ja już jestem manią bollywódzką zarażona, więc oglądam i inne, ale... cały czas Om na pierwszym miejscu. Zdeklasował Żonę dla Zuchwałych, która do tej pory zajmowała u mnie to zaszczytne miejsce.

niedziela, 3 maja 2009

Pierwszomajówka

No i robi mi się z tego bloga kronika filmów bollywódzkich. Co ma to poradzić? Chcę je spisywać, bo z jednej strony zapadają w pamięć a z drugiej nie mogę zapamiętać tytułów. Pamiętam w zasadzie tylko te oryginalne a naszych polskich nie, wydaje mi się, że te nasze są do siebie zbyt podobne.

A jakie filmy za mną?
Zacznę od tego, który podobał mi się najmniej, potem już kolejność dowolna:
1. Fanaa - czytałam sporo jaki świetny... wiedziałam, że zdjęcia kręcono u nas w Zakopanem i ..? I rozczarowanie. Niby o terroryźmie, ale np. Dil se... podobał mi się o wiele bardziej.
2. Bluffmaster - rewelacja :). Bardzo mi się podobał! Może końcówka nie była dla mnie zaskoczeniem, bo jakoś jej się dużo wcześniej domyśliłam, ale całość bardzo mi się podobała.
3. Zaufanie - też bardzo dobry film. Najbardziej mi się podobało jak mój mąż oglądał razem ze mną. Ja zasnąłam w czasie pierwszej połowy (zaczynam oglądać zwykle koło północy), mąż jeszcze patrzył. Rano zbulwersowany mówi: "bardziej beznadziejnego filmu to ja nei widziałem. Tak się beznadziejnie skończył". No skończył się... ale film mojemu mężowi. Mniej więcej w połowie jest piosenka, na której hmm... mój Krzyś po prostu odpłynął z przekonaniem, że film obejrzał do końca. Dopiero na drugi dzień zobaczyliśmy całą drugą część i okazało się, że wszystko zostało dokładnie wyjaśnione. Podsumowując: i ja i mój mąż stwierdziliśmy, że film nam się podobał.
4. Ta Ra Rum Pum - bardzo optymistyczny i rodzinny film. Taki na niedzielne popołudnie. Taki dający sporą dawkę pozytywnej energii na nowy tydzień. Szczególnei bym polecała tym, którzy mają problemy finansowe, bo film daje kopa :). Bardzo mi się podobał. Własnie ten typ filmów bollywódzkich lubię chyba najbardziej (ten, salam namaste, shalte shalte, bluffmaster)

Może bym tak moją listę zaktualizowała? Chyba powinnam ;) :
Do tej pory obejrzałam:
1. Żonę dla zuchwałych
2. Nigdy nie mów żegnaj
3. Czasem słońce, czasem deszcz
4. Shalte shalte (Blisko siebie)
5. Salam Namaste (Trudna droga do miłości - polski tytuł beznadziejnie dobrany wg mnie)
6. Gra miłosna
7. Veer-Zaara
8. Legenda SRK (raczej dokument z piosenkami)
9. Duma i uprzedzenie
10. Gdyby jutra nie było
11. Jestem przy tobie
12. Serce jest szalone
13. Devdas
14. Jak zostać gwiazdą Bollywood
15. Dil se..
16. Miłość żyje wiecznie
17. Fanaa
18. Bluffmaster
19. Zaufanie
20. Ta Ra Rum Pum

O kurcze... sporo już tego. Mam tylko nadzieję, że nie wyoglądałam samych najlepszych ;)

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Wymęczyłam...

wreszcie... Tydzień czasu po troszeczku, po parę minut kiedy to udawało mi się nie zasnąć wyoglądałam. Dosłownie: wreszcie. Jak do tej pory widziałam:
  • świetne filmy Bollywood,
  • wybitnie kiczowaty film Bolly (ale od początku do końca miał taki być i dlatego się nie czepiam)
  • ... no i właśnie "Miłość żyje wiecznie".
Oj, nie podszedł mi bardzo. Po pierwsze wynudził mnie, po drugie wkurzał mnie, po trzecie przesłanie jakoś mnie nie przekonało. Poza tym tak jak do tej pory ten patos w filmach mnie nie raził tak w tym był nie do przegryzienia. Nie wiem dlaczego film ma takie dobre opinie w sieci, bo szczerze mówiąc to do najlepszych wg. mnie nie należy.

Ale za to teraz siadam oglądać drugą połowę filmu, który wczoraj bardzo mnie wciągnął. Już wiem, że mi się podoba, ale jak obejrzę to napiszę więcej.

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Dil se...

Kolejne dwa tytuły za mną. Pierwszy nie wart opisywania, kiepściutka komedyjka "Jak zostać gwiazdą Bollywood" denna tak na prawdę.

Drugi z filmów jaki zobaczyłam zrobił na mnie wrażenie. Dil se.. czyli "Z całego serce" niesamowity film. Nie jest roztańczony jak inne, choć choreografia na jadącym pociągu jest niesamowita. Film trzyma w napięciu, jest taki przygniatający. Niesamowicie podobała mi się praca kamery. Ujęcia były świetne, bardzo przemyślane. Pojawiła się też moja ulubiona aktorka Preity Zinta, taka młodziutka jeszcze :), ale już dająca się zauważyć. Ogólnie: może fabuła filmu do przewidzenia, ale z drugiej strony świetnie opowiedziana.

A tu scena taneczna na pociągu tutaj.

niedziela, 19 kwietnia 2009

Kolejne Bollywoody :)

Do listy mogę dopisać kolejne dwa tytuły.

Pierwszy z nich to leciutki, roztańczony film "Serce jest szalone". Podobał mi się średnio tzn. fabuła banalna jak dla mnie, stroje kiepskie - w większości jakieś trykoty. Da się jednak obejrzeć, ale bez zachwytów.

Drugi to... Devdas. No i tu uczucia mieszane. Fabuła to typowe romansidło i to takie coś jak nasza Trędowata, czyli on z wyższych sfer, ona uboga ( ;P powiedzmy), jego rodzice oczywiście namieszali i wszystko jak i w Trędowatej zmierza ku upadkowi. Jednak tło tego filmu zachwyca. Stroje, muzyka, taniec - wszystko nawiązuje do prawdziwej tradycji. Fabuła filmu też ma odzwierciedlenie w tradycji i zwyczajach indyjskich, choć są też spore nieścisłość z rzeczywistością, które nie mogłyby mieć miejsca w prawdziwym życiu. Film pełen przepychu, kapie złotem i kolorem, intensywny w barwie i emocjach. Ogladając film miałam wrażenie jakby docierały do mnie zapachy dymu, kadzideł, alkoholu. Jakbym tamten świat oglądała przez czerwoną firanę domu kurtyzany. Myślę, że film warty zapamiętania.

sobota, 18 kwietnia 2009

Wiosna :)

Wreszcie zmieniam wygląd na wiosenny. Te smutne zimowe wpisy, ten surowy niebieski wygląd nijak się mają do mojego ostatniego nastroju, bo ja mimo, że wiatr mi prosto w oczy wieje nadal jakoś się trzymam ;).
Miałam o 15 kwietnia nic nie pisać, ale doszłam do wniosku, że taki dzień zdarza się raz na jakiś czas i trzeba go jakoś upamiętnić.
A wszystko zaczęło się wręcz optymistycznie ;).
Rano obudził mnie kurier UPS z piękną paczuszką z Didymosa. Tak, chusty już nie dla mnie a dla klientek, ale ja zawsze z każdej przesyłki cieszę się jakby była dla mnie.
W świetnym nastroju usiadłam przed komputerem i ... sprawdziłam stan konta... O zgrozo! Bank ściągnął sobie wpłaty za karty z konta, na którym nie miał wystarczających środków. Efekt: wszystkie karty zablokowane. Zrobił to dzień wcześniej niż się spodziewałam. Myślę sobie, nie jest tak źle, przecież odblokują.
Zabrałam się więc za inne zajęcia. Tak się za te zajęcia zabrałam, że pieczątka firmowa rozsypała mi się w drobny mak. Mam jednak zdolnego męża i nadal nie przejmowałam się tym co się stało. Wiedziałam: Krzysiu wróci - naprawi.
Wyszłam z Lilką na zakupy, wracamy a tam Dziadek czeka na nas z przesyłką. Odebrał dla mnie polecone... i ... musiałam zapłacić prawie 4 zł, bo list polecony z kolczykami do mnie wrócił.
Pomyślałam tylko, że już chyba więcej dziś to już mnie nie spotka złego i może wreszcie ta passa się odwróci. Ależ się myliłam ;)
Wróciłam do zajeć dnia codziennego. Czekałam na dość duży wpływ za chusty, było to pobranie. Dzień wcześniej pytałam klientki, czy chusty doszły i miałam odpowiedź twierdzącą. Zadzwoniłam więc na pocztę, żeby się dowiedzieć co i jak a tu... mam składać reklamację, bo już minęło ileś tam od doręczenia przesyłki i ta wpłata w zasadzie już powinna być. Zebrałam się więc szybko, zabrałam resztę kasy, którą miałam w gotówcę (całą, którą posiadałam) i poszłam do banku wpłacić ją na konto (żeby te nieszczęsne karty odblokowali) i przy okazji złożyć reklamację na poczcie.
I poszłam... i doszłam do banku... i załadowałam wszystkie swoje ostatnie pieniądze do tej paskudnej maszyny... a ona wypluła mi tylko druk "Błąd modułu gotówkowego. Transakcja do wyjaśnienia". Kasy nie oddał, na koncie nie zaksięgował... Wpadło i przepadło... Straciłam całą kasę. Okres rozpatrywania reklamacji od 10 do 30 dni... i nikogo nie interesuje, że to twoje ostatnie pieniądze.
Poszłam, więc zrezygnowana jeszcze na pocztę złożyć reklamację ... a tu dowiedziałam się, że mogę ją złożyć dopiero w poniedziałek... a potem trzeba będzie jeszcze czekać na rozpatrzenie jej 14 dni...
Wróciłam do domu. Doszłam do wniosku, że już dziś nic nie robię, bo wszystko za co się łapię leci mi przez ręce. Chciałam tylko zrobić coś banalnego do jedzenia, bo była już 19-ta a ja jeszcze nic nie jadłam. Wstawiłam więc spaghetti i ... rozwaliłam zawias w szafce kuchennej.

Na sam koniec dnia, suka chciała się jeszcze za mną pobawić. Przyniosła swoją zabawkę i położyła mi pod nogami, ja stałam do niej tyłem. Nagle cofnęłam się, zachwiałam i pomyślałam tylko, że dziś zasadzka czeka na mnie na każdym kroku. Dobrze, że ten dzień już minął.

piątek, 17 kwietnia 2009

Wpadłam-przepadłam

Tak jak w tytule. Dopadła mnie mania Bollywood. Nie spodziewałabym się tego po sobie a jednak. Pytanie dlaczego? Co jest w tych filmach, że tak zarażają? Mój Krzysiu też zaczął niby pod przymusem oglądać, ale... jakoś nie widać po nim tego przymusu i już chyba trzy czy cztery filmy zaliczył ;).

Co mi się w tych filmach podoba? Wszystko! Przede wszystkim niech mi ktoś pokaże jakąś polską produkcję tak dopracowaną choreograficznie? Nie ma takich. Tam ciągle powstają nowe filmy, jestem pod ogromnym wrażeniem jak oni potrafią się spiąć i w krótkim przecież czasie zrobić film tak dopracowany i ... za chwilę kręcić kolejny. Jak Ci aktorzy (zwykle ci sami) potrafią tak szybko uczyć się choćby kolejnej choreografii. Jestem naprawdę pod wrażeniem.

Do tej pory obejrzałam:
1. Żonę dla zuchwałych
2. Nigdy nie mów żegnaj
3. Czasem słońce, czasem deszcz
4. Shalte shalte (Blisko siebie)
5. Salam Namaste (Trudna droga do miłości - polski tytuł beznadziejnie dobrany wg mnie)
6. Gra miłosna
7. Veer-Zaara
8. Legenda SRK (raczej dokument z piosenkami)
9. Duma i uprzedzenie
10. Gdyby jutra nie było
11. Jestem przy tobie

Kolejność przypadkowa, spisane jak doszłam do wniosku, że już się pogubiłam i nie pamiętam tytułów, które obejrzałam.
A to jeden z moich ulubionych fragmentów: http://www.youtube.com/watch?v=Ab-8wD1fXrM

Przyznałam się moim chustowym koleżankom do nowej pasji i ... będę miała sporo do oglądania dzięki Kamie. Mało tego od Kamy dostałam takiego oto linka: http://www.grapheine.com/bombaytv/index.php?module=see&lang=uk&code=aeae3b37bca85f233cccda4ac960e09c
Prawda, że super?

środa, 11 marca 2009

Nowe kolczyki

Dawno nic nie wstawiałam, brak czasu itd. Resztę można na blogu Lileńki doczytać (no wesoło nie było). Powstały ostatnio jednak m.in. takie kolczyki:





I takie:



I jeszcze takie:

środa, 21 stycznia 2009

(*)

Dziś się dowiedziałam. Wiadomość straszna. Kolega (dawniej dobry kolega) powiedział mi a do mnie wcale nie dotarło. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy a ja nadal nie przyjęłam tego do wiadomości. Odebrałam Martę ze szkoły, przyprowadziłam ją do domu i cały czas myślałam, co On mi tak na prawdę powiedział. A powiedział..., że nasz wspólny bardzo dobry swego czasu kolega nie żyje.

Szczygieł... , czyli fryzura a'la chińskie bajki, wypucowane glany i zielony lub czerwony flek... Margharita bez dodatków i Wielkanoc spędzona u Anioła na tysiącu. Szalone imprezy
a potem błysk po imprezie, czyli zasługa właśnie Szczygła. Szczygieł to też Tytanic, punk, koncerty, to Madnes i Our House: http://www.youtube.com/watch?v=DjPJohh8lOc&feature=related . To Izka i Ruciane-Nida pod namiotami. W Rucianym było nas 5 osób... zostało już tylko troje....

(*)

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Gaja

To co ostatnio nas pochłania to Gaja :). Dziś kończy trzy miesiące i jest ślicznym, mądrym psiakiem. Ostatnie dni dużo jej dały i szczerze mówiąc dostrzegam spore zmiany na dobre. Przede wszystkim już kontroluje swoje kontakty z Lileńką. Widzę, po niej, że rozumie, że Lilka to mój szczeniak i ja go bronię. Gdy tylko podchodzi do zabawy z Lilką to delikatnie łapie ją za rączkę a szuka mojego spojrzenia co ja na to. Wystarczy wtedy powiedzieć "fe" i suka odpuszcza... no chyba, że jest mocno rozbrykana to wtedy trzeba wstać i panny rozdzielić. Ale sami popatrzcie na to spojrzenie:


Czy te ślipia mogą kłamać?
Te ułożone do tyłu uszy już pokazują mi, że będziemy mieć oddanego rodzinie towarzysza, wiernotę kochaną :).

Na razie jeździmy z sunią na zajęcia psiego przedszkola i powiem szczerze dużo nam te zajęcia dają. Wędrując wczoraj z całą watahą psów doszłam do wniosku, że każde, nawet najmniejsze psisko, powinno przejść takie przedszkole. Najważniejsze, że psiaki oswajają się z obecnością innych psów, uczą się różnych reakcji kolegów i koleżanek. Te psiaki spotykając inne na spacerze nie będą atakować. Wczoraj wędrowało wspólnie 23-oje psiaków różnych ras i wielkości a oprócz tego 3 pieski dorosłe. Nie było awantur, psiska owszem bawiły się, ale nie były ani dla siebie ani dla nikogo niebezpieczne... Szkoda tylko, że nie wszystkim właścicielom zależy na tym, aby mieć psa łagodnego i bezpiecznego dla siebie i innych...

A tu kilka zdjęć z naszych zajęć:










Poniżej powitanie ze znajomym Groszkiem (Groszek jest pieskiem z charakterkiem, taki słodki mały zadziora :) )


Tu jeszcze dwa nie ze szkolenia, czyli śpiący pies:



I "tylko daj mi hasło do zabawy, bo jestem gotowa :) " :